I to, że wygląda jakby ktoś specjalnie zrobił parodię young adult fantasy/science fiction. W konkursie na taką parodię zająłby pierwsze miejsce - trzeba się naprawdę postarać, żeby stworzyć dzieło, które idealnie imituje nieudaną adaptację pierwszej części rozbudowanego książkowego cyklu, a jest scenariuszem oryginalnym. Serio byłam pewna, że jest jakieś książkowe uniwersum, w którym dokładniej opisują świat i akcję, a tu się okazuje, że nie ma i ktoś wymyślił tak niesamowicie dużo elementów od podstaw i umieścił je w filmie bez żadnej konkretnej roli, tylko dla wrażenia czegoś większego niż kilka scen udających fabułę. Szacun! Poza tym trzeba było spisać wszystkie powtarzające się toposy, archetypy i motywy z young adult fiction i nawrzucać je najgęściej jak się da – udało się kapitalnie. Największy szacunek jednak dla aktorów, zwłaszcza dla samotnego cyberpunkowego łowcy/wilka/anioła, który zdołał utrzymać jeden wyraz twarzy przez cały film i był to wyraz całkowitej bezmyślności. Nie wszystkim udałaby się ta sztuka. Ubawiłam się świetnie, polecam wszystkim, którzy oglądali lub czytali dużo podobnych gatunkowo utworów.